„Z udziałem bp. Romana Pindla 28 marca 2019 roku odbyło się spotkanie Zespołu ds. Prewencji w Diecezji Bielsko-Żywieckiej.

Brali w nim udział wszyscy członkowie Zespołu powołanego przez Biskupa Bielsko-Żywieckiego” – czytam na oficjalnej stronie bielsko-żywieckiej diecezji. Po wyliczeniu nazwisk i ważnych funkcji księży należących do zespołu diecezja informuje, że spotkanie rozpoczęło się „wspólną modlitwą. Ks. Tomasz Gorczyński przedstawił informację ze szkolenia, które odbyło się w Krakowie 8 marca 2019 r. Zaprezentował dane statystyczne dotyczące problemu pedofilii i sposobów jej zapobiegania. Zwrócił uwagę na sprawę komunikacji i postępowania w przypadku zgłoszenia przypadku pedofilii oraz na potrzebę przygotowania działań prewencyjnych”.
Następnie diecezja uświadamia mnie, że „ks. Klaudiusz Dziki wskazał na działania Kuratora wobec osób podejrzanych, oskarżonych i skazanych”, natomiast „ks. Sebastian Rucki podjął sprawę wsparcia księży w pracy duszpasterskiej z dziećmi i młodzieżą”.
I tak dalej. W sterylnym, beznamiętnym, sprawozdawczo-urzędniczym tonie diecezja informuje wiernych i niewiernych o tym, że w trzech swoich rejonach zamierza przeprowadzić szkolenie pt. „Sytuacje intymne. Ochrona i profilaktyka dzieci i młodzieży przed wykorzystywaniem seksualnym”.
Dla kogo szkolenie? Nie dla księży (no przecież). Dla świeckich katechetów. Najwidoczniej księża wiedzą już na ten temat wszystko, co powinni, a świeccy katecheci są jeszcze w lesie.
I ani słowa wprost, nic nie nazwane po imieniu. Jak gdyby zło działo się nie tutaj, w najbardziej katolickim kraju na świecie, a gdzieś na zewnętrznych pierścieniach Saturna. Eufemizmy, ogólniki, peryfrazy, uniki, namaszczona, świątobliwa mowa trawa. „System prewencyjny”, „sytuacje intymne”, „dane statystyczne”. Śmiech na sali. „Osoby podejrzane, oskarżone i skazane”. Jakie „osoby”? Kominiarze? Biolodzy molekularni? Ułani jazłowieccy? A nie w sutannach przypadkiem?
Nawet próby zająknienia się o pedofilii w Kościele, księżach gwałcicielach, krzywdzie wyrządzonej dzieciom – bo to z tego cała ta gorzka pańszczyzna do odrobienia. Żadnej próby ekspiacji, żadnego „przepraszamy”, „wybaczcie” albo „jest nam wstyd”.
Szkolenia? W czym? Jak rozpoznać zboczeńca na ulicy? „Wsparcie księży w pracy duszpasterskiej z dziećmi”? A przypadkiem nie o wsparcie dla dzieci powinno wam chodzić?
Bez żartów, panowie. Jeśli naprawdę chcecie coś zrobić, odpuśćcie sobie tę faryzejską pantomimę. Przestańcie kluczyć, ściemniać, mówić ponad głowami tych, z których żyjecie. Przestańcie udawać.
Inaczej wkrótce takie listy będziecie pisać już tylko do samych siebie.
Wołk